piątek, 13 grudnia 2013

Rozdzial 29

-a gdzie harry?- spytalam podejrzliwie . W oczach przyjaciol moglam dostrzec smutek , cierpienie i ból . Moje cialo zaczelo sie trzasc bojac sie o to , co zaraz uslysze.
-Nath ...- odezwal sie Louis siadajac obok mnie na sofie .
- Harry .. on..-zaczal niepewnie.
-On .. kurwa , on popelnil probe samobójczą!- krzykną sfrustrowany.

             *Oczami Louisa*
#wspomnienie#

Huk. 
Zerwalem sie z lozka jak poparzony. Na malym zegarku widniala godzina 02:40 . Kto kurwa chodzi po domu o tej porze?! Postanowilem to sprawdzic. Na dole ujrzalem wysoka postac ktoregos z chlopakow chodzaca w kolko jak by od tego zalezalo czyjes zycie . Chlopak uslyszawsze moje kroki odwrocil sie do mnie . Harry ?!Jego czerwone oczy od placzu penetrowaly moją osobe.
-Hazz , co sie stalo?- spytalem troskliwie
- Nath sie stala . Ja kurwa nie mam juz po co zyc ! Gdy zawsze wracamy na ta dobra droge wszystko sie pieprzy i cierpie przy tym jak cholera !  Nie mam po co zyc ! Nie mam , rozumiesz ?! Kurwa !- wydzieral sie na cale mieszkanie . Nim zdazylem przemyslec kazde jego wypowiedziane slowo ten obrocil sie na piecie i pobiegl do lazienki zakluczając ją dokladnie . 
-Harry ! Otworz te pieprzone drzwi !- zaczalem walic piesciami w drewnianą przegrode dzielaca mnie od hazzy . 
-Daj mi spokoj, jak mnie juz nie bedzie .. powjedz jej , ze bardzo ją kocham .. i nie wyobrazam sobie bez niej zycia . Nie chcialem was zawiesc , przepraszam !- wyjakal placzliwym glosem.
-Harry nie rob tego !-

                   *Oczami Harrego*
W dupie mam zycie . Nie mam po co tu byc. Caly moj sens znikl , wiec nie pozostawilo mi to zadnego wyboru. Nath - najblizsza mi osoba , zaczela migdalic sie z jakims skurwielcem . Tylko jak mam to wszystko skonczyc ?! Pociac sie ? Nie , nie dalbym rady. Przeszukalem cala szufladke az dosiegnąlem wzrokiem malej paczuszki z lekami usypiającymi . Walenie drzwi nie przestalo dudnic a Lou caly czas wydzieral sie bym tego nie robil. Olalem to i przeczytałem ulotke . Pisalo , ze naduzycie leku moze spowodowac smierc . Tak , to jest to . Nasypalemm cala zawartosc saszetki na drżącą dlon. Zegnaj swiecie . Jednym szybkim ruchem wsypalem tabletki do ust przelykając i popijając woda z kranu. Robilem sie coraz bardziej senny , a powieki zaczely opadac . Usiadlem pod scianą , obrazy z mojego zycia pojawily sie w moim umysle . Dziecinstwo - wspolnie spedzone chwile z mamą , przekomarzanie sie z siostrą. Pozniej jak bylem nastolatkim. Pierwszy pocalunek , pierwsza dziewczyna . I terazniejszosc . Zespol , chlopcy i ... Nat . O kurwa , co ja zrobilem ?! Przeciez nie chce jej zostawiac . Ciemnosc . 


               ##Koniec wspomnień##



           *Oczami Nathalie*
-Louis! Powiedz , ze on przezyje . Blagam lou odezwij sie !- wykrzyczalam lamiącym sie glosem.
-Nie moge ci tego obiecac . Przepraszam , on nie da rady . Kazal przekazac , ze bardzo cie kocha i .. i bedzie tesknic . Zebys zalozyla normalną rodzine i o nim zapomniala - wyszeptal placzac w moje ramie .
- Ale ja nie chce by mnie zostawial ! Boze , nie zabieraj mi go !- bylam juz na skraju wytrzymalosci. Nie dam sobie bez niego rady. Ja go po prostu kocham . Kocham tego zboczonego debila , baranka z glupimi pomyslami . W moim sercu jest pustka , a ja czuje jak peka na milion kawaleczkow. Wlasnie moja druga polowka zegma sie z swiatem . A ja co ?!
-Lou , musimy tam jechac !- zlapalam przyjaciea za reke zgarniajac po drodze kluczyki. W oczy rzucilo mi sie auto Harrego. Tak bardzo jest tu teraz pusto. Nie daje sobie rady .

      Odpalilam silnik i wjechalam na zatloczpna ulice. Wymijalam auta jeden po drugim , byz znalezc sie jak najblizej ukochanego .

                   ***
Razem z Louisem bieglismy w strone sali nr.365. Otworzylam szklane drzwi i ujrzalam wraka czlowieka . Byl blady jak szpitalne sciany . Totalnie nie obecny. Hazza jest juz jedną nogą w grobie,. Maszyny , ktore kontrolowaly jego serca bily nadzwyczaj wolno. Uscisnelam reke chlopaka i pocalowalam jego zewnetrzna strone . Ostatni raz wtulilam sie w jego silne ramiona i zaczelam szlochac , bojac sie , ze juz wiecej nie bede mogla poczuc jego becnosci. Pip , pip , piiiiiiiiiiiiiiiiip . Zatrzymanie akcji serca. Lekarz momentalnie pojawil sie w sali i prosil abysmy wyszli . Zakrylam usta dlonia i plakalam jeszcze bardziej . Lou wyprowadzil mnie za drzwi i mocno przytulil.
-Pamietaj , on zawsze bedzie cie kochal. Bedzie czekal , zawsze bedzie tu - wskazal palcem na moje serce
-Nie ! Nie rozumiesz , ze jak czastka mnie umarla to moje serce tez ?! . Jestem stracona !- wysyczalam
-Przejdziemy przez to razem - powiedzial i pocalowal mnie w czubek glowy



              *Oczami Louisa*

Natt siedziala z glowa schowna w swoich dloniach. Lekarz pojawil sie i dyskretnie zaprowadzil do swojego gabinetu.

- Harry kazal panu cos przekazac . Musi mu pan cos obiecac -





###################
Przepraszam , nie gniewajcie sie :c
Jeszcze wiele sie bedzie dzialo , alee zblizamy sie do konca . Sama nie wiedzialam , ze sprawy sie tak potoczą. Bede dodawac czesciej i krotsze rozdzialy :)
8 kom - next

4 komentarze:

  1. super .. ONN NIE MOŻE UMRZEĆ . :(

    OdpowiedzUsuń
  2. nie uśmiercaj go : CCCC

    OdpowiedzUsuń
  3. nie było mnie pare dni i takie rzeczy się dzieją :c mam nadzieje ze nie umrze a wrecz przeciwnie bd pelen sil ;x

    OdpowiedzUsuń
  4. [spam]
    Serdecznie zapraszam na swoje nietypowege (tak myślę) fanfiction!
    '(...)Royal Psychiatric Hospital jest specjalnym ośrodkiem do leczenia młodych i chorych nastolatków. Ich bogaci i pełni nadziei rodzice płacą niesamowite sumy, aby ich dziecko poczuło się jak w domu. (...)'
    Liczę na komentarz i obserwowanie (jeśli Ci sie spodoba). Rozdział 1 wkrótce.
    Pozdrawiam, Panda x

    OdpowiedzUsuń