*Oczami Nathalie*
Pobyt Louisa w gabinecie doktora przedluzal sie niemilosiernie . Jednak chwile pozniej chlopak pojawil sie ze zmieszanym wyrazem twarzy.
-Lou ! O co chodzilo?- spytalam blagalnie patrzac na prrzyjaciela.
-Em .. ugh .. bo ten . Harry nie zyje - powiedzial spuszczajac glowe i roniąc kilka lez.
- Prosil , bym sie tobą zajął. Mamy wyjechać do Nowego Yorku. - spojrzal mi gleboko w oczy.
Nie wierzylam . Moja jedyna prawdziwa milosc zabila sie PRZE ZE MNIE !
-Loui , to nie moze byc prawda ! Czemuu on ?! To moja wina ! Kurwaa !- opadlam na zimne kafelki ciagnac sie za wlosy i glosno szlochając. Harry mial przed sobą tyle mozliwosci . Byl mlody , a ja to wszystko zepsulam. Czy zawsze jak sie gdzis pojawie musze stwarzac problemy?!
Nie moge przyjac faktu , ze nigdy go nie zobacze . Nie bede mogla go przytulic , powiedziec jak bardzo go kocham , uslyszec jego glosu . Nikt nie zaspiewa mi na dobranoc , nikt nie zapelni pustki w moim sercu.NIKT.
-Musimy juz isc . Pojedziemy sie spakowac . O 17 mamy samolot.- zabrzmial mily glos mojego przyjaciela.
- Nie ! Ja musze sie z nim pozegnac zanim zakopią go pod warstwą grubego piachu ! Rozumiesz ?!- syknelam , a ponowna tafla lez splynela po moich mokrych juz policzkach.
-Harry tego nie chce ! Nie utrudniaj zycia ! Chodz ! - zlapal mnie za reke i zaczal prowadzic przed siebie.
Nie wydawal sie przejmowac , Harrym po tym jak wrocil z gabinetu. Dziwne.
-A moge sie tu jeszcze z nim porzegnac ?- spytalam blagalnym tonem
-Ta , tylko szybko- kiwnal glowa w strone sali.
Ostroznie otworzylam szklane drzwi. Cialo Hazzy lezalo bezwladnie na bialej poscieli szpitalnego luzka. Wszystkie maszyny byly odpiete. Podeszlam wolno i wtulilam sie w jego zimny tors . Ucalowalan krotko jego usta.
-Harry . Ja cie przepraszam . Spierdolilam wszystko . Dla mnie zawsze bedziesz tu - wziielam jego dlon i przylozylam do mojego serca.
-Nigdy o tobie nie zapomne ! Z nikim sie nie zwiaże . Nie potrafie , rozumiesz ?! Kocham cie Harry ! Jak mogles mnie opuscic ?!- wybuchlam placzem wciskajac glowe w niezywego chlopaka. Ostatni raz dotknelam jego bujnych lokow i pocalowalam .
***
Bylismy w drodze do lotniska . Plakalam . Ciagle plakalam i .. najgorsze bylo to , ze nie moglam przestac. Zalozylam sluchawki i wsluchiwalam sie w ich piosenki. Jego glos jeszcze bardziej mnie rozczulał. Nim sie spostrzeglam taksówka zatrzymala sie a ja wraz z Louisem poszlismy w strone kasy. Po wszelkich kontrolach moglismy spokojnie wsiasc do samolotu . Usiadlam przy oknie czekając na start. Tak bardzo chcialabym cofnąc czas. Jeszcze do tej imprezy . Nim sie spostrzeglam , zasnelam.
Bardzo jasne swiatlo padlo na moją twarz oslepiając mnie . Zza białego dymu wyłonila sie postac aniola.
Harry ?
-Kochanie , pamietaj . Jestem twoim strozem . Bede cie chronil . Nie wazne gdzie bedzie moje cialo , ja bede zawsze przy tobie. - powiedzial dzwiecznie wyciagając do mnie ręke.
Samotna lza splynela mi po policzku . Tak bardzo chcialam go przytulic.
-Harry , kocham cie ! - wykrzyczalam bojąc sie , ze zaraz to wszystko zniknie.
-Ja ciebie tez , mała . Pamietaj o tym .- usmiechnal sie uwodzicielsko i znow wyciagnal w moim kierunku swoją duzą dlon.
-Chodz tu - zachecil. Niepewnie wyciagnelam w jego kierunku reke , ale gdy prawie dotknelam jego on znikł. Po prostu ulotnil sie .
-Harry ! Nie odchodz ! - krzyknelam zrywajac sie z miejsca i rozglądając sie wokol . Napotkalam jedynie przestraszony wzrok louisa , ale postanowilam to zignorowac. Wypuscilam powietrze z pluc i mocno wpilam sie w fotel . To tylko sen. Ale .. czy Harry przyszedl sie pozegnac ? Jezu , znow zaczelam plakac.
KONIEC CZESCI PIERWSZEJ
################
Jeej ! Dotrwalismy do konca cz.1
Chcialam bardzo podziekowac za wszystkie komentarze , wyswietlenia . Bardzo mi milo je czytac :') Wladowalam w ten rozdzial tyle emocji .. az sama zaczelam ryczec. I teraz KAZDY kto czyta to opowiadanie niech podpisze sie w poscie. Chce zobaczyc ilu was jest :D
Do nastepnej czesci kochani <3
o mój boże :C jak to Harry nie zyje :C mam nadzieje ze w drugiej czesci bedzie ktos podobny do niego <3 chociaz i tak go nie zastapi,czekam cholernie niecierpliwie na nastepny rodzial!
OdpowiedzUsuńSpokojnie . Tak szybko sie z nim nie rozstaniemy ;) ale. Juz za duzo zdradzam xd
UsuńSwietne :) mam nadzieje ze Harry jednak jakims cudem zyje ;( / Kla8dia
OdpowiedzUsuń